Wiktoria ma 14 lat. Chodzi do piątej klasy szkoły podstawowej i jest bardzo zdolną uczennicą. Jutro z okazji swoich czternastych urodzin idzie do pubu znajomych swoich rodziców na dyskotekę wraz ze swoją przyjaciółką Gosią. Już dziś obie wybrały się na zakupy, aby jutro wyglądać wystrzałowo na parkiecie. Punktualnie o 13 przyszła Gośka i wybrały się do najlepszego butiku w całych Katowicach. Wiktoria jest szczupłą dziewczyną, więc nie miała żadnych problemów z rozmiarem. Kupiła sobie białe biodrówki i biały top. Do tego dokupiła kozaki tego samego koloru. Po trzygodzinnym spacerze po mieście Wika pożegnała się z przyjaciółką, umówiły się na jutro i poszły do domów. Wiktoria odłożyła zakupy i weszła do wanny na relaksującą kąpiel. Wieczorem wrócili jej rodzice. Dziewczynka pochwaliła się swoimi zakupami.
- I jak wyglądam?
Ojciec odpowiedział:
- Ślicznie kochanie! A powiedz mi o której jutro jest ta dyskoteka?
- Będzie od 20 do północy, a później odbierają nas rodzice Gosi i nocuję u niej.
Po krótkiej rozmowie z rodzicami, Wiktoria poszła spać.
Rano wstała i siedząc na łóżku spojrzała na kalendarz, który wisiał u niej w pokoju.
- Ojej! Ale super! Już dzisiaj dyskoteka!
Wyskoczyła z łóżka, pobiegła na dół do kuchni, gdzie siedzieli jej rodzice. Matka powiedziała:
- Ooo! Co tak rano wstałaś?
- Jak można spać, kiedy zapowiada się taki fajny dzień?
Ojciec nie wychylając się zza gazety:
- Chyba, że trzeba iść do pracy...
Matka podała śniadanie. Minęło pół godziny. Rodzice Wiki, którzy pracują w jednej firmie wyszli, a dziewczyna zaczęła już się szykować. Dzień zaczęła od kąpieli, później prasowanie ubrań, fryzura, obiad, makijaż, ubrała się i nawet nie zauważyła, kiedy jej minął czas. Spojrzała na zegarek i okazało się, że za pięć minut powinna przyjść jej przyjaciółka. O 19:30 obie już stały gotowe w przedsionku. Poszły do pubu. Mimo, iż był marzec, było bardzo ciepło, więc nie wzięły nawet kurtek. W pubie nie było zbyt wielu ludzi. Gdy tylko stanęły w progu baru, zaczęły rozglądać się za jakimś miłym kątem, aby usiąść, ale nie siedziały zbyt długo, bo nogi same rwały im się do tańca. Około wpół do dziesiątej dopiero zeszły z parkietu i poszły do swojej loży. Kiedy usiadły, Wika zaczęła się rozglądać, po czym powiedziała:
- Gośka, widzisz tych trzech przystojniaków siedzących trzy loże za nami?
- Widzę... - odpowiedziała z zainteresowaniem.
- Trzeba coś wykombinować, żeby ich poznać.
Gośka jej przytaknęła. Weszły na parkiet, bo właśnie usłyszały swoją ulubioną piosenkę. Tańczyły tak, żeby owych trzech chłopaków zwróciło na nie uwagę. Niestety ani razu podczas tej piosenki nie spojrzeli w ich stronę. Zrezygnowane podeszły do baru, bo po takich wygibasach chciało im się pić. Usiadły na wysokich barowych krzesłach. Wiktoria jeszcze raz spojrzała w stronę chłopców i jej spojrzenie zatrzymało się na oczach jednego z nich. Jeszcze przez chwilę patrzył, a potem szepnął coś do kumpla. Wika podzieliła się swoimi obserwacjami z koleżanką. Po chwili wszyscy trzej patrzyli w stronę dziewcząt i wyraźnie widać było, że rozmawiają na ich temat. Nagle zaczęła grać jakaś nieznana wolna melodia. Wika szepnęła do Gośki:
- Małgo! On tu idzie! Zrób coś!
Ona jednak uśmiechnęła się tylko do Wiki, a później zawiesiłą wzrok na chłopaku, który zbliżał się do nich pewnym krokiem. W końcu podszedł do Wiktorii i spytał:
- Zatańczymy?
Gośka widać było, że jest trochę zawiedziona, ale próbowała robić dobrą minę do złej gry. Wikę zamurowało, ale żeby to ukryć natychmiast się zgodziła. Weszli na środek parkietu. Dziewczyna wtuliła się mocno w silne ramiona chłopaka. Poczuła śliczne perfumy i chciała, aby ta chwila trwała wiecznie. Kiedy muzyka przycichła chłopak podziękował za taniec i zaprosił Wikę i Gośkę do ich loży. Wiktoria podjęła szybko decyzję, poszła po Gosię, a następnie do chłopaków. Chłopak, który tańczył z Wiktorią spytał:
- Jak się nazywacie? Ja jestem Piotrek.
Dodaj komentarz